Pani Walewska Noir to perfumy polskiej firmy Miraculum. Zapach wykreowano w 2014 roku. Być może kojarzycie perfumy z ich granatowej odsłony, która od wielu lat obecna jest na naszym rynku. Czarna Pani Walewska nie ma nic wspólnego ze swoją starszą siostrą (która jest zdecydowanie trudniejsza w odbiorze i mocno retro). Jak pachnie?
Bardzo przyjemną konfiturą różaną i delikatnym piżmem. Jest naprawdę urocza i szczerze polecam jej poznanie. A do tego jest tania i powszechnie dostępna. Więcej o samym zapachu nie będę się rozwodzić, bo czeka na mnie Róża. Jeżeli chodzi o ten piękny kwiat, to mamy do czynienia z klęską urodzaju. Róża pojawia się niezwykle często, zarówno w literaturze i sztuce. Także wybór miałam bardzo duży, dla Was wybrałam bardzo szczególną Różę. Wybrałam Różę W. Blake'a.
Różo, tyś chora:
Czerw niewidoczny,
Niesiony nocą
Przez wicher mroczny,
Znalazł łoże w szczęśliwym
Szkarłacie twego serca
I ciemną, potajemną
Miłością cię uśmierca.
(przekład, Stanisław Barańczak)
Ten wiersz, niewątpliwej urody, znany jest z tego, że
stanowi swoistą zagadkę interpretacyjną. Kim jest Róża? Kim jest robak drążący
jej Różane serce? Nie zaproponuję Wam gotowych odpowiedzi (a te ocierają się o
istotę miłości, psychoanalizę i nawet choroby weneryczne), lecz moją małą
impresję. Stoisz w ogrodzie, głucha cisza otacza Cię wokoło. Nagle, zgrzyt,
chrzęst, słyszysz, ale jeszcze nie wiesz skąd dochodzi szmer. I zaczynasz czuć
roznoszący się w powietrzu zapach Róży. To robak, wrzynając się w jej mięsiste
płatki, uwalnia wonne olejki. Dodajmy teraz kolejnego aktora- noc. Chłodna noc,
pozbawia Cię wzroku, ale przewodzi zapach. Już tylko on się liczy- zapach Róży
i Ty. Tak, piękny jest ten wiersz, szeleści, chrzęści, otacza mrokiem, pachnie,
drąży i wbija się w głowę.
Te piękne róże fotografował nasz Tata |
I tak, na zakończenie, zastanawiacie się pewnie, czemu nie
napisałam nic o osobie pani Walewskiej. Napiszę, już niebawem, opisując kolejna
perełkę firmy Miraculum- Panią Walewską White.
A obrazy Blake'a? Wybrałam dla Was kilka, proszę bardzo:
W. Blake, Drabina Jakubowa |
W.Blake, Wielki Czerwony Smok |
W. Blake, Stwórca |
mojej babci marka ;)
OdpowiedzUsuńBabcia wie co dobre:) Ale polecam testy czarnej Pani Walewskiej, jest zdecydowanie cudowna:)
Usuńmojej też! Ma i używa :)
UsuńOjjj to nie mój zapach :)
OdpowiedzUsuńMoja ciocia miała kiedyś i zachwalała te perfumy :)
OdpowiedzUsuńBo to naprawdę zacna firma, za śmieszne pieniądze:)
UsuńHmm... nie znam. Najlepiej czuję się w klimatach Kenzo.
OdpowiedzUsuńPierwszy raz je widzę. :)
OdpowiedzUsuńBo są stosunkowo niedawno na rynku, polecam:)
Usuńtej wersji nie widziałam nigdy :D
OdpowiedzUsuńNiestety nie znam tego zapachu :(
OdpowiedzUsuńMoja mama ma z tej firmy krem :)
OdpowiedzUsuńnie miałam nigdy tego typu perfum :)
OdpowiedzUsuńnie znam zapachu ale widziałam je już :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam nuty różane :)
OdpowiedzUsuńW takim razie polecam testy:)
UsuńNigdy nie miałam, nuty kwiatowe zbyt duszące są nie dla mnie ale kto wie? :D
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ten zapach ;)
OdpowiedzUsuńKiedyś ta marka była bardzo popularna, teraz chyba jest zapomniana.
OdpowiedzUsuńPamiętam te perfumy z czasów dzieciństwa i chyba jeszcze kremy w podobnym słoiczku, używała ich moja babcia :). Chętnie bym je kupiła choćby ze względu na sentyment do nich :).
OdpowiedzUsuńPolecam:)
UsuńNie znam wcale tych zapachów .
OdpowiedzUsuńButeleczkę kojarzę, ale samego zapachu w sobie to nie :)
OdpowiedzUsuńNie widziałam jeszcze ich :). Myślałam, że jest tylko granatowa. Chętnie poznam, kusisz różą :)
OdpowiedzUsuńOj tak, to jest piękna róża:)
Usuńpiękny smok ;) perfum nie znam.
OdpowiedzUsuńO tak, Smok Blake'a ma moc:)
UsuńJak tak polecasz czarną Panią Walewską, to chyba zaraz udam się do jakiegoś sklepu i choć powącham :). Niestety Polska nie ma tradycji w produkcji perfum - a szkoda :(, bo na pewno potrafimy stworzyć nie gorsze zapachy niż uznane marki.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie potrafimy:) Te perfumy o tym świadczą:)
UsuńO Pani Walewskiej już dużo słyszałam ale jeszcze jej u siebie nie gościłam ;D
OdpowiedzUsuńZaproś do siebie, warto ;)
UsuńBardzo ciekawy wpis :) Ta kosmetyki zawsze będą miały w sobie coś ponadczasowego
OdpowiedzUsuńSto lat nie widziałam Pani Walewskiej:) Moja mama jej używała... Serio ją jeszcze produkują? :)
OdpowiedzUsuńSerio, bardzo polecam, ta wersja jest naprawdę urocza:)
UsuńCiekawe, czy mama by się ucieszyła z takiego prezentu? Jej się chyba też wydaje, że już Pani Walewskiej nie produkują:)
UsuńSłynne Pani Walewska znana jest w mojej rodzinie :)
OdpowiedzUsuńA obrazy - niepokojące, zwłaszcza ten Stwórca.
moja mama i babcia używają, sama czasem im podkradnę, zawsze dobre na prezent i za małe grosze :)
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia kwiatów :)
Ta gama zapachowa jakoś do mnie nie przemawia :-/
OdpowiedzUsuńGranatowej bardzo nie lubię, ale czarna i biała wydają mi się interesujące :) chętnie zobaczyłabym jak pachną nowe odsłony tych wód ;)
OdpowiedzUsuńTen zapach zdecydowanie mi nie leży. Chyba już zawsze będzie mi się kojarzył z moją babcią ;)
OdpowiedzUsuńOsobiście firmy nie znam, ale mam pojęcie, że jest i to kobiety ją lubią. Nawet zdziwiłam się, że była w perfumerii za śmiesznie niskie pieniądze ;)
OdpowiedzUsuńAh ta pani Walewska :) Klasyk :D Pod choinke sprawiłam babci serie gold :D Zdecydowanie bardziej delikatniejsza. Seria black to szatan ;DD
OdpowiedzUsuńa nie miałam nic jeszcze z tej firmy!
OdpowiedzUsuńPiękne dzięki za przypomnienie boskiego Blake'a! Pani Walewska, to dla mnie sentyment :)
OdpowiedzUsuńaż z ciekawości powącham, a nuż to będą moje klimaty, tę starszą siostrę pamiętam z domu rodzinnego na Mamy szafeczce :)
OdpowiedzUsuńZapach róż to niestety kompletnie nie moja bajka.
OdpowiedzUsuńWiesz co? Właśnie dopiero teraz przeglądając wpis jeszcze raz sobie uświadomiłam skąd znam tą buteleczkę... Tego nietypowego kształtu nie można zapomnieć. Tych perfum używała moja ś.p. ukochana babcia... Dlatego ten zapach mi akurat wiem już teraz na sto procent, że nie pasuje ale dla niej był idealny. Dziękuję Ci za ten post, bo teraz niemalże czuje ten zapach i ,,poczułam" też jej obecność... :-)
OdpowiedzUsuńpiękna róża, ale obrazy już nie
OdpowiedzUsuńWąchałam starą wersję i mi się podobała :)
OdpowiedzUsuńTo jest dopiero stara marka....
OdpowiedzUsuńKlasyka :) Moja mama kiedyś używała, ale jakoś o niej chyba zapomniała....
OdpowiedzUsuńKojarzę tylko tą klasyczną, granatową wersję :)
OdpowiedzUsuńKiedy pracowałam w drogerii nabrałam urazy do tego zapachu. Za dużo, zbyt często.. choć przyznam - początkowo byłam nim zachwycona; )
OdpowiedzUsuńLubię świeże lekkie i owocowe perfumy, ale u Ty Daga namówisz człowieka do wszystkiego! Bardzo lubię Twoje posty bez względu co opisują!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
M. :)))
Dziękuje pięknie:)
UsuńNiestety różane zapachy nie są dla nas zdecydowanie ale buteleczka bardzo nam się podoba :)
OdpowiedzUsuńmoja babca tez ja miała :) a te obrazy niesamowite:)
OdpowiedzUsuńZnasz perfumy "Być może" ? Możesz powiedzieć czy są do siebie podobne? Tych nie znam, ale szczerze mówiąc jak większości kojarzą mi się z babcinym pachnidłem :)
OdpowiedzUsuńPewnie, że znam:) Być może i granatowa Pani Walewska są zdecydowanie retro, dla amatorek tych klimatów, ta czarna może się spodobać nawet nastolatce, urocza różana, dobra do pracy, na uczelnię:)
UsuńRóza i jej zapach - coś fantastycznego ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
Fajny wpis! :-)
OdpowiedzUsuńMoja mama lubi klasyczną Panią Walewską. Mnie ten zapach kojarzy się z dzieciństwem. Ciekawa jestem tej wersji. Przyznam, że nawet o niej nie wiedziałam.
A co do osoby pani Walewskiej, to mnie tam bardziej odpowiada Blake i jego Róże, więc nijak nie odczułam braku. ;-)
PAni walewska kojarzy mi się z kioskami ;p
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś granatową wersję, ale użyłam jej tylko raz, bo była tak mocna, że nikt potem nie mógł wytrzymać ze mną w jednym pomieszczeniu :D Ale ta czarna wersja bardzo mnie zaciekawiła, bardzo lubię zapach konfitury różanej :)
OdpowiedzUsuńPerfumy ten marki kojarzą mi się z latami 90 tymi :) Fajnie jest wrócić do tego okresu, gdzie bawiłam się w dom a flakonik po tych perfumach służył mi jako dzbanuszek do mojej wymyślonej kuchni :)
OdpowiedzUsuńPerfumy ten marki kojarzą mi się z latami 90 tymi :) Fajnie jest wrócić do tego okresu, gdzie bawiłam się w dom a flakonik po tych perfumach służył mi jako dzbanuszek do mojej wymyślonej kuchni :)
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis! :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej odsłony perfum. Pamiętam natomiast granatową wersję tego zapachu, która często gościła w toaletce mojej babci.