Luau Party, Yankee Candle, czyli o Hawajach, imprezowaniu i owocowym śnie. Załóżmy girlandę z kwiatów na szyję i ruszamy.
Impreza ma to do siebie, że ktoś się zawsze bawi na niej najlepiej, niestety często o tym nie pamięta, a rano miłe wspomnienie zatruwa skutecznie kiełkujące ziarenko wstydu i niepokoju utraconej reputacji. Rada- patrz, z kim imprezujesz. Na antypodach są ci, którzy mimo pysznej atmosfery bawią się najgorzej. I dzisiaj słówko o nich. Imprezę Luau zdecydowanie nie mogą zaliczyć do udanych świnie kalua. Nie to, że są mało towarzyskie, ale sami zerknijcie na zdjęcie, jak tu się dobrze bawić w takim żarze?
Pieczenie świni kalua
No dobrze, jak już sobie powiedzieliśmy, kto się bawi dobrze, a kto beznadziejnie na imprezie Luau, to dopowiedzmy cóż to takiego. Tradycja wywodzi się z początku XIX w., kiedy panowie na Hawajach doszli do wniosku, że przestają się dobrze bawić rozmawiając wyłącznie o najnowszych modelach silników dizla, w wyłącznie męskim gronie. Postanowiono przełamać obowiązujące tabu i do zabawy zaproszono również panie. Był rok 1819. Imprezy Luau nabrały rozpędu, towarzyszyło im zawsze tradycyjne jedzenie (kokosy, kurczaki, ryby, to te produkty, które brzmią nieco znajomo, reszta to czysta egzotyka dla mnie, więc nie wymieniam), girlandy z kwiatów na szyjach i taniec. Zabawy Luau i ,,w typie luau" podbiły serca imprezowiczów na długie lata, aż do dziś.
Luau w wydaniu królewskim, 1889
Luau, lata 60-te
I jeszcze raz Luau Party
Dobrze, formalności mamy za sobą, teraz imprezę Luau poprowadzi Yankee. Jak pachnie? Spokojnie, nie ma swądu pieczonego grila (przepraszam za ten swąd, ale jako beznadziejny przypadek wegetarianina, mi gril nie pachnie ładnie), rybnych aromatów i spoconych hawajskich koszul. Luau Party pachnie po prostu jak sok multiwitaminka. Owocowa miazga, w której ciężko wyodrębnić poszczególne składniki. Czy pachnie ładnie? Nie jest źle, przyjemnie rzekłabym nawet. Gdybym miała wystawić Luau Party ocenę, powiedziałabym: ,,Świetnie, genialnie, siadaj- trzy", no może z plusem.
Skąd znasz historie takich imprez? :D
OdpowiedzUsuńintrygowało mnie co to znaczy luau i zaczęłam drążyć temat;)
Usuńuff, jak to dobrze, że wosk nie pachnie spoconymi hawajskimi koszulami:P
OdpowiedzUsuńNo nie, to mu trzeba przyznać;)
Usuńani grilem:)
Usuńciekawa historia , zapach musi być fajny
OdpowiedzUsuńJest całkiem miły:)
UsuńCzemu ja tego zapachu jeszcze nie widziałam :D Teraz będę myśleć w kółko o grubym Luau Party :D
OdpowiedzUsuńTak porządne luau na plaży:)
UsuńBardzo ciekawi mnie ten zapach ;>
OdpowiedzUsuńZapraszam na rozdanie! :)
Polecam testy:)
UsuńFajnie musi pachnieć :) Ja go nawet nie widziałam a sam opis świetny! :)
OdpowiedzUsuńU..zapach musi być super :)
OdpowiedzUsuńMoże nie super, ale miły :)
Usuńimprezy pierwsza klasa:) a wosk moze i w moich klimatach:)
OdpowiedzUsuńTaka imprezka na plaży zawsze w cenie;)
UsuńCzyli jak dla mnie poprawnie, ale jednak momentami nudno i bez polotu. Zapach ładny, ale zachwytów nie będzie :)
OdpowiedzUsuńBingo:)
UsuńOj ten zapach to by mnie pewnie zauroczył :))
OdpowiedzUsuńZabawy Luau w stylu królewskim to może bym i polubiła :)
OdpowiedzUsuńA tymczasem chętnie skuszę się na wosk Luau Party, skoro pachnie jak sok multiwitaminka :)
Świetny post! Trochę poszalałaś, skąd Ty to wszystko wytrzasnęłaś ? :)
OdpowiedzUsuńMagia internetu:)
UsuńNo tak, moc i siła w necie tkwi powiadam Ci :D
Usuńmultiwitaminka musi być super! :D
OdpowiedzUsuńjaka świetna historia! :)
OdpowiedzUsuńZapach mnie bardzo kusi! Oj bardzo!
OdpowiedzUsuńHistoria świetna! Zapach owocowy ja na tę porę roku jak najbardziej! :-)
OdpowiedzUsuńciekawe czy mi by podpasował:)
OdpowiedzUsuńja zapach grilla bym przełknęła, spoconych koszul imprezowiczów tu i tam niekoniecznie, ale ta multiwitaminka też mnie jakoś zbytnio nie kręci, dobrze wiedzieć :)
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja, jak zwykle ;))) Ale zapach multiwitaminki hm.. ładny, ale bez szału. Nie ma nad czym się rozwodzić :)
OdpowiedzUsuńP.S. Już po egzaminie z praktyki :)
Czyli wakacje już bliżej:)
UsuńNa jesień napewno wypróbuję yc bo przymierzam się już od roku ;D
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
Usuńciekawa historia :)
OdpowiedzUsuńwygklada jak z dyni:)
OdpowiedzUsuńZdjęcie ze świnią wymiata :D.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem tego zapachu.
Skoro pachnie jak sok multiwitaminka to zapach dla mnie. ;)
OdpowiedzUsuńWidać, że włożyłaś sporo pracy w tego posta :)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa jak ona pachnie :D
Jestem ciekawa czy to kolejna wersja Bahamy, czy może jednak jakaś nowość zapachowa. Owoców w woskach nie lubię, dlatego możemy się nie polubić, ale dam temu zapachowi szansę. :)
OdpowiedzUsuńBahama wypada zdecydowanie lepiej, podoba mi się o wiele bardziej:)
UsuńZ ogromną przyjemnością przeczytałam ten tekst. Znakomity :). No o aspekcie edukacyjnym nawet nie bede wspominać...;)
OdpowiedzUsuńJak jeszxze załapię jak dodać- posługując się wylacznie telefonem - bloga do obserwowanych...:). Pozdrawiam serdecznie.
Aspekt edukacyjny to tak mi z pracy zostaje:)
UsuńNie bywała historia, natomiast zapach muszę sama poznać i go ocenić.
OdpowiedzUsuńa j a innej beczki - przeszł mi bom na woski i swiece :D
OdpowiedzUsuńNiieeeee, to nie jest zapach dla mnie. Nawet sok multiwitamina średnio lubię.
OdpowiedzUsuńFajne i ciekawe podsumowanie tematu wraz ze zdjęciami :)
OdpowiedzUsuńTen zapach nas ciekawi :)
U mnie obecnie palą się malinki YC, jestem ciekawa, jak pachnie ten luah, obwącham na żywo :)
OdpowiedzUsuńlubię malinki YC:)
UsuńTakie egzotyczne zabawy nie są dla mnie, ale aż chce się ten wosk powąchać ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :)
Skąd Ty bierzesz te pomysły na posty! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny post :) Uwielbiam takie zapachowe ciekawostki :)
OdpowiedzUsuńświetny pomysł na post, jestem bardzo zaskoczona
OdpowiedzUsuńMam ochotę na taką imprezkę, ale tę prawdziwą - hawajską :)...a wosk? może dam się skusić :D
OdpowiedzUsuńa ja jeszcze tych wosków u siebie nie miałam ;P
OdpowiedzUsuń