Dziś piszę w oparach Pink Sands. Jest tak uroczo, słodko i różowo, że aż wieje nudą. Dawka komercji przekroczyła granice przyzwoitości, dalej chyba już zajść, a raczej zapachnieć nie można. W tym sensie Pink Sands urasta do rangi Mc Pink. No cóż takie czasy. I oczywiście zgodnie z hedonistycznym duchem tego bloga, serdecznie Pink Sands polecam.
Bardzo go lubię :)) Jest taki piękny... mimo, że to klasyk to właśnie klasyki uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńMi trochę brak w nim pazurka :) Ale uroczy jest i owszem :)
Usuń