Spellbound Kringle Candle- czyli o czarach i urokach, no na tym akurat znam się świetnie. W okresie prehistorycznym chciałam zostać magikiem. Niestety, nie wdając się w szczegóły, mimo ciężkich ćwiczeń, idea padła. Chyba dobrze, bo nie wiem, jak rynek pracy zareagowałby na moją profesję. No to through, Spellbound- śmieszy, nie tumani, nie przestrasza, bo przyjemny słodziaczek z niego. Klimaty owocowej gumy do żucia. Ale nie mam jakoś serca go krytykować. Przyjemny jest. Różowy, plastikowy, ale przyjemny. Więc chyba jednak mnie otumanił…
Mnie on pachnie landrynkami, prze magiczny - to prawda :)
OdpowiedzUsuńMasz nietypowego bloga Dagmaro! Dobrze jest się wyróżniać :)
Dziękuję ślicznie, dla takich komentarzy warto go prowadzić :) Ale to nie tylko moja zasługa, ten blog to siostrzany tandem :)
UsuńW takim razie obie z siostrą macie pięknego, przyciągającego bloga ;)
UsuńDziękujemy ! Również bardzo chętnie zaglądam na Twojego bloga !
UsuńSłyszałam, że to kopia Peppermint Twist. Jestem ciekawa, czy możesz je porównać. Niestety nie miałam okazji wąchać Spellbound, a szkoda. Może kiedyś... :)
OdpowiedzUsuńMogę, mam świecę Peppermint , są rzeczywiście nieco podobne, ale Spellbound jest słodszy, w P. ta słodycz przełamana jest cytrusami. W sumie, to P. chyba bardziej mi się podoba :)
OdpowiedzUsuń